Ekspert w Diecie Paleo – Grzegorz Janoszka

To jest wywiad z Grzegorzem Janoszką. Grzegorz jest twórcą strony PaleoSMAK.pl, gdzie dzieli się swoim wieloletnim doświadczeniem zebranym z książek oraz badań naukowych, jak i również własnymi obserwacjami swoje stanu zdrowia.

Grzegorz specjalizuje się nie tylko w diecie Paleo, ale także w diecie niskowęglowodanowej (LCHF) oraz jej odmianach takich jak: dieta SCD, GAPS, FODMAP oraz protokole autoimmunologicznym.

W tym wywiadzie dowiesz się:
  • Dlaczego na diecie Paleo nie występują negatywne skutki?
  • Jak poradzić sobie z problemem pragnienia i co można pić?
  • Jak będąc na diecie poradzić sobie na przyjęciach towarzyskich?

Karolina Rudnicka: Grzegorz, to przyjemność gościć Cię tutaj w LowCarb-HighFat. Powiedz, w jaki sposób dieta Paleo wpłynęła na Twoje życie i samopoczucie na co dzień, zarówno fizycznie, jak i mentalnie? Czy istnieją jakieś konkretne zmiany, które zauważyłeś w swoim zdrowiu i codziennym funkcjonowaniu?

Grzegorz Janoszka: Cześć, dziękuję za zaproszenie. Dobrze, że społeczność ludzi odżywiających się zdrowo rośnie.
Po wyrzuceniu cukru, chleba i innych śmieci z jedzenia zauważyłem całkiem sporo pozytywnych zmian. Przede wszystkim zniknęły całkowicie problemy skórne, z którymi się borykałem od lat. Poza tym straciłem trochę kilogramów, zapomniałem, co to zgaga, lepiej śpię, mam mniej problemów z zębami, włosy i paznokcie szybciej rosną i są mocniejsze…więcej zmian opisałem w sekcji „O mnie” na mojej stronie PaleoSMAK.

Jedną z ważniejszych zmian było to, że w pewnym stopniu uwolniłem się od jedzenia. Kiedyś byłem wręcz uzależniony od stałych por posiłków i komplikowało to trochę wakacje, wycieczki i inne wyjścia z domu z rodziną. Gdy nie zjadłem, to poza bólem brzucha miałem kilka innych dolegliwości, które powodowały, że czasem stawałem się nieprzyjemny, w angielskim istnieje na to określenie: hangry – miks słów hungry (głodny) i angry (zły). Teraz to minęło. Jednego dnia w ogóle nic nie jem rano i pierwszy posiłek jem koło 13:30, a innego dnia zjem coś o 8:00, a potem do wieczora nic. Nie robi to dla mnie różnicy i nie mam żadnego problemu z tym, żeby przez 12 godzin (albo dłużej) niczego nie jeść. To świetne uczucie wolności od przymusu jedzenia.

KR: Początki zawsze są trudne, a stare nawyki trzeba zamienić na nowe. Jak u Ciebie wyglądały początki z dietą Paleo? Która zmiana nawyku była dla Ciebie najtrudniejsza? Czy była to eliminacja cukru, glutenu, czy innego składnika?

GJ: Dla mnie początek był łatwy. Po przeczytaniu pewnej książki (o tym pewnie później porozmawiamy) postanowiłem spróbować. Pewnego dnia zabrakło chleba i nie poszliśmy do sklepu po nowy, tylko zjedliśmy coś innego. Dałem sobie na test 4 tygodnie, ale już po 2 wiedziałem, że nigdy nie wrócę do jedzenia chleba. Nie miałem żadnego problemu z eliminacją niektórych pokarmów. Poza unikaniem wszelkich zbóż nie jadam także żadnych pokarmów mlecznych i przez większość czasu muszę też eliminować jajka. Co ciekawe, reszta mojej rodziny może jeść chyba wszystko (co nie oznacza, że jedzą śmieci – jadają całkiem zdrowo). Nie mam żadnego problemu, żeby siedzieć obok dzieci, które jedzą jajecznicę na maśle. Ja po prostu jem coś innego, co dla mnie jest równie pyszne, jak nie lepsze ?

KR: Wiele osób przechodząc na dietę, odczuwa pokusę na zjedzenie czegoś słodkiego. Jak to wyglądało u ciebie? Czy stosując dietę Paleo, odczuwasz nadal potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego?

GJ: Na początku nałóg cukrowy jest silny, ale szybko sobie z tym poradziłem. U mnie chęć na słodkie zależy od pory roku. Zimą mam ochotę na słodkie rzeczy, pewnie z uwagi na spory wydatek energetyczny (w domu trzymamy stosunkowo niską temperaturę). Dla mnie słodycze to marchewki, jabłka, gruszki, czekolada 80%-90%, czasem mały łyczek porto albo jakiejś słodkiej nalewki. Latem się to zmienia i ochota na słodkie znika prawie całkowicie. Jak uwolnisz się od nałogu i odzyskasz prawdziwy smak, to zobaczysz, że te wszystkie słodycze ze sklepu śmierdzą chemią i są wyjątkowo niesmaczne. Jedzenie ich to żadna przyjemność.

KR: Co sądzisz o możliwych negatywnych skutkach ubocznych stosowania diety Paleo? Uważasz, że stosowanie diety Paleo jest dla każdego i każdy powinien przejść na ten tryb żywienia, aby w pełni przywrócić swoje zdrowie?

GJ: Nie sądzę, by jedzenie zdrowego jedzenia, pełnego witamin, minerałów i innych składników odżywczych, a wyrzucenie bezwartościowych, chemicznych i szkodliwych śmieci może mieć negatywne skutki. Na pewno są one negatywne dla korporacji produkujących ten trujący syf zapełniający półki w sklepie. Oczywiście diety paleo czy niskowęglowodanowe są bardzo szerokim podejściem i różni ludzie jedzą bardzo różne rzeczy – niektórzy może nieco zdrowiej, a inni mniej. Nie sądzę jednak, by uzdrowienie jedzenia komuś mogło zaszkodzić. Oczywiście istnieją wyjątkowe sytuacje, kiedy ktoś może się poczuć gorzej po nagłym wprowadzeniu wielu nowych pokarmów. Chodzi np. o problemy z FODMAP albo nietolerancję histaminy. Natomiast nie oznacza to, że ten ktoś ma wrócić do bycia chorym i tuczenia się chlebem i cukrem, tylko powinien dostosować zdrowe jedzenie do swojej konkretnej sytuacji.

Na początku miałem wrażenie, że zdrowe jedzenie jest drogie. W końcu ten wysoko-przetworzony syf jest czasem śmiesznie tani. Jednak wkrótce się nauczyłem, że można znaleźć dużo tanich i wyjątkowo zdrowych rzeczy w sklepie. Wydatki na jedzenie nie muszą wzrosnąć, a przy tym oszczędzasz na dentystach i innych lekarzach.

KR: Często spotykam się ze stwierdzeniem, że na diecie niskowęglowodanowej nie ma problemu, aby przyrządzić smaczny, syty posiłek. Natomiast większym problemem staję się kwestia nawodnienia i picia wody, za którą nie każdy przepada. Co Twoim zdaniem najlepiej sprawdza się do picia? Co zazwyczaj pijasz w sezonie letnim, a co w zimowym?

GJ: Problemy z nawodnieniem mogą się pojawić, kiedy będziesz jeść za mało soli. Wielu ludzi je chleb (potwornie słony) ze słonym masłem, słoną wędliną, słonym serem żółtym i słonym keczupem. Jeśli akurat zamienisz te pokarmy na coś niesłonego, to może się okazać, że masz za mało soli – w przypadku soli problemem jest zarówno jej nadmiar, jak i niedomiar. To często popełniany błąd na początku zdrowego jedzenia. Ja piję najczęściej herbatę (zieloną i różne zioła) i ciepłą wodę (zimna mi mniej smakuje). Lubię zapach mielonej kawy, ale nie cierpię smaku tego napoju. Czasem od święta pozwolę sobie na jakieś piwo – bezglutenowe, o ile się da, ale nawet też zwykłe – o ile nie zawiera w ogóle pszenicy, to nie widzę, by jakoś wpływało na moje zdrowie i samopoczucie. Pijam też czasem wino, ale ono raczej odwadnia, więc czasem mieszam je z wodą (tak pijali wino starożytni).

KR: Odkrywałeś i nadal odkrywasz Paleo przez ponad 10 lat. Jakie nowe produkty odkryłeś, stosując dietę Paleo, które wcześniej nie były częścią Twojego jadłospisu? Czy były one trudne do znalezienia lub nieznane Ci wcześniej i jak wprowadzałeś je do swojej diety?

GJ: Odkryłem wiele nowych rzeczy, przede wszystkim mąki – kokosowa, kasztanowa, migdałowa itp. Jednak nie pieczemy tak często.
Dla mnie jednak dużo ważniejsze jest odkrywanie nowych smaków. Gdy jest się uzależnionym od cukru, to percepcja smaku jest zupełnie inna i wiele rzeczy nie smakuje. Gdy się uwolnisz od tego nałogu i powróci normalny smak, to dostrzegasz, że wiele pokarmów nagle smakuje zupełnie inaczej – najczęściej lepiej. Nie licząc suplementów, moje jedzenie jest najzupełniej normalne i kupuję prawie wszystko w normalnym sklepie.

KR: Jak radzisz sobie z sytuacjami, w których trzeba wyjść na kolację lub imprezę i jednocześnie trzymać się diety Paleo? Czy masz jakieś sprawdzone strategie lub rady, którymi mógłbyś się podzielić?

GJ: Nie mam z tym większego problemu. Przede wszystkim najważniejsze jest, żeby dobrze się najeść przed taką imprezą. A poza tym każde miejsce może zaoferować coś jadalnego. Czasem warto zadzwonić wcześniej i zapytać obsługi. Nawet pizzeria, która ma tylko pizzę, może przygotować „sałatkę” z wędlin, pomidorów i kilku innych warzyw. Najważniejsze to porozmawiać z obsługą. Jak ja jestem dla nich miły, szanuję ich pracę i nie wymagam cudów, to oni naprawdę mogą się postarać. W niektórych przypadkach nawet „chlebożercy” obok mnie przyznają, że to, co ja dostałem do jedzenia, wygląda lepiej i apetyczniej niż to, co oni jedzą.

KR: Jestem pełna podziwu, że przez te wszystkie lata zdobyłeś ogromną wiedzą na temat diety z badań i książek. Jakie są według Ciebie 3 najważniejsze książki, które powinien każdy przeczytać na sam początek przygody z dietą?

GJ: Dziękuję za miłe słowa. Książek rzeczywiście przeczytałem całkiem sporo. Szczególne miejsce ma dla mnie książka „Life without bread” – czytałem ją po angielsku, bo nie trafiłem na polskie wydanie. Pojawiła się ona pod polskim tytułem „Życie bez pieczywa”. Jest dla mnie szczególna, bo to pierwsza książka na ten temat, którą czytałem i to ona odmieniła moje życie. Przeczytałem około 50 książek na temat żywienia paleo, nietolerancji pokarmowych, leczenia dietą itp. Dodaj do tego książki o stylu życia (np. minimalizm), aktywności fizycznej, saunach i ekspozycji na zimno, a nawet wychowaniu dzieci (tak, to ma związek ze zdrowym stylem życia), to zbierze się całkiem sporo.

Napisałem dużo recenzji – można je znaleźć w kategorii „Książki” na mojej stronie PaleoSMAK. Bardzo ciężko byłoby mi wybrać 3 najważniejsze, szczególnie że różnym ludziom poleciłbym różne książki, zależnie od tego, z jakimi problemami się borykają. Wiele z nich to naprawdę obszerne pozycje, które choć wartościowe, to mogą odstraszać objętością, językiem i tematyką. Dlatego na początek poleciłbym cienkie (i tanie) książki, które się łatwo i szybko czyta: „Mity o cholesterolu”, „Kardiolog paleo” oraz bardzo uniwersalny „Cały ten cukier”.

KR: Ostatnie pytanie: Jak wprowadzenie diety Paleo wpłynęło na Twoją rodzinę? Czy udało Ci się przekonać wszystkich członków rodziny do spróbowania tego nowego sposobu odżywiania, czy też musiałeś się tym pogodzić?

GJ: Dawno się nauczyłem, że namawianie innych jest całkowicie nieskuteczne i można tylko zrazić ludzi do siebie. Najlepiej działać przykładem i tylko cierpliwie odpowiadać na pytania, a nie wciskać każdemu swoje poglądy. Niestety jest to trudne, gdy widzę wokół siebie sporo ludzi, którym prosta zmiana żywienia rozwiązałaby większość problemów, z którymi się od dawna borykają. Każdy jednak jest dorosły i odpowiada za siebie, a niektórzy do pewnych decyzji muszą po prostu dojrzeć. Mój przykład nakłonił niektóre osoby z mojego otoczenia do spróbowania. Choć wszyscy zauważyli pozytywne zmiany po eliminacji chleba, to niektórzy wrócili do jego jedzenia, bo uznali, że to za wielkie „poświęcenie”. Teraz za to teraz sami dokładnie wiedzą, że senność po południu, brzuszek i te placki na skórze to tylko i wyłącznie chleb.

Choć moja żona i dzieci mogą prawdopodobnie jeść wszystko i współczesne pożywienie nie szkodzi im w widoczny sposób, to w domu nie jadamy chleba, uznając go za bezwartościowy zapychacz. Nie mam problemu, z tym że dzieci zjedzą czasem u znajomych albo u rodziny coś „niedozwolonego”. Moja żona zauważa głównie lepsze samopoczucie, mniejszą senność i stabilny poziom energii w ciągu dnia, gdy nie jada zbóż. No i wciąż nosi ten sam rozmiar ubrań, co na studiach. Dzieci i żona jedzą czasem nabiał, którego ja muszę ściśle unikać. Wymaga to trochę reorganizacji kuchni i pamiętania, czy dany nóż dotykał sera, czy nie, albo czy w tym daniu jest masło. Staram się jednak nie komplikować życia bliskim i wdzięczny jestem żonie za pilnowanie, by białka mleka nie „skaziły” mojego jedzenia.

KR: Dziękuję bardzo Grzegorz. Powiedz nam, gdzie możemy Cię znaleźć?

GJ: Od lat prowadzę bloga PaleoSMAK i stronę na Facebooku – choć moja niedawna przeprowadzka (i remonty) oraz nowe hobby wpłynęły na częstość publikowania treści, to postaram się kontynuować pracę nad nimi. Pisząc bloga, wciąż się wiele uczę, a wypróbowując nowe przepisy, czasem odkrywam ciekawe smaki i dania.

Podziel sie z innymi:
fb-share-icon

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments